poniedziałek, 27 października 2014

Motor Lublin - Lublinianka Lublin 1:1

25 października 2014 r. Lublin
III Liga Lubelsko- Podkarpacka - Motor Lublin - Lublinianka Lublin 1:1
Bramki: Piekarski (84) - Sobiech (45)
Widzów: 6 500
Cena biletu: 10 zł


W sobotę o godz. 18 oczy niemal całego piłkarskiego świata zwrócone były na Madryt, gdzie Real grał z Barceloną. O tej samej porze wybrałem inne derby - 36.Derby Lublina na nowym stadionie. Co prawda Lublin Arenę otworzono meczem reprezentacji U-20 Polska - Włochy, ale ligowe otwarcie przewidziano na ten dzień. Ostatnie derby Koziego Grodu miały miejsce dawno temu, bo w listopadzie 2001 roku. W przeszłości oba zespoły rywalizowały ze sobą nawet na drugoligowym poziomie, teraz niestety realia są inne - futbol w Lublinie stoczył się bardzo nisko i sobotni pojedynek był meczem w zaledwie czwartej lidze. W przeciwieństwie do meczu reprezentacji młodzieżowych dla publiczności udostępnione miały zostać dwie trybuny - jedna wzdłuż boisko i sektor H, na którym zasiąść mieli najzagorzalsi fanatycy Motoru. Kilkaset osób było jeszcze na sektorze VIP, ale tam biletów nie sprzedawano. Bilety postanowiłem nabyć kilka dni przed meczem i uczyniłem to za pośrednictwem strony e-bilet, od razu nabyłem dwie miejscówki dla siebie i ojca, z którym do tej pory oglądałem wszystkie mecze Motoru w Lublinie. Dojazd z Rejowca Fabrycznego do Lublina pociągiem zajmuje niecałą godzinę, więc byliśmy na miejscu na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Mogliśmy więc chwilę pospacerować po mieście, które dobrze kojarzę, w końcu studiowałem w nim 5 lat. Ostatecznie udaliśmy się pod stadion i weszliśmy do środka. Obiekt robi pozytywne wrażenie i bardzo mnie cieszyło, że w końcu Lublin doczekał się piłkarskiego stadionu z prawdziwego wrażenia. Początkowo nie było dużo osób ale tuż przed gwizdkiem i w pierwszych minutach meczu widzów przybywało. Od razu dało się zauważyć, że część osób jest pierwszy raz na meczu - m.in. ciągle ktoś się kręcił i chodził do sklepu po jakąś przekąskę. Mecz był przeciętny - szczególnie w wykonaniu Motoru - widać że duża publiczność i stawka meczu paraliżowała niektórych zawodników. Co innego prezentowała Lublinianka - która od pierwszych minut nie ukrywała że przyjechała z nastawieniem na obronę i szukanie szansy w kontratakach. Motor bez pomysłu i nieporadnie konstruował swoje akcję a Lublinianka widząc słabą grę rywala zwietrzyła swoją szansę i jej kapitan Erwin Sobiech ładnym strzałem z ponad 20 minut zdobył gola. Radość zawodników Lublinianki była ogromna, a sędzia zdecydował się zakończyć pierwszą cześć spotkania. Druga połowa to popis bezradności gospodarzy - niemal nie schodzili z połowy przeciwnika ale w żaden sposób nie potrafili odwrócić losów spotkania. W końcu Piekarski po krótko rozegranym rzucie rożnym wyrównał stan gry. Motor postanowił pójść za ciosem i omal nie skończyło się to dla niego źle - dwie kontry które powinny zakończyć się golem miała Lublinianka - ale za każdym razem piłka minimalnie mijała bramkę. Tak więc derby jeśli chodzi o aspekt sportowy stały na przeciętnym poziomie co innego odnośnie dopingu - ten był już na poziomie ekstraklasy.























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz