czwartek, 12 listopada 2015

Polesie Kock - Opolanin Opole Lubelskie 0:4

7 listopada 2015 r. Kock
IV Liga Lubelska - Polesie Kock - Opolanin Opole Lubelskie 0:4
Bramki: Rodewicz (29), Gawron (54-karny, 86), Gałązka (57-sam.)
Widzów: 150


Jak wcześniej wspominałem wolę na mecze jeździć w sobotę niż w niedzielę, dlatego kiedy dowiedziałem się że Polesie Kock swój mecz będzie rozgrywać ulubionego dnia to postanowiłem się tam wybrać. Kolej do Kocka nie jeździ, więc od Lublina podróżowałem busem. Na miejscu byłem 2 godziny przed pierwszym gwizdkiem, więc najpierw udałem się na krótki spacer po mieście. Potem już pora na danie główne - mecz. Do Kocka chciałem się udać, bo bardzo podoba mi się jedyna trybuna na stadionie - częściowo kryta, z krzesełkami w klubowych barwach. Polesie Kock to stosunkowo młody klub (data powstania - 1985) i właśnie teraz święci swoje największe sukcesy. Ubiegły sezon zakończył promocją do IV ligi - pierwszy raz w dziejach klubu. Z czterech okręgówek w województwie lubelskim, lubelska jest najlepsza i zazwyczaj beniaminkowie z tej ligi dobrze sobie radzą w IV lidze. Jednak to co wyprawiało Polesie przeszło, chyba nie tylko moje, oczekiwania - pierwszy stracony gol w piątej kolejce, pierwsza strata punktów w dziewiątej kolejce, a pierwsza porażka w dziesiątej. Później było trochę gorzej, ale do meczu z Opolaninem Polesie przystępowało z pozycji wicelidera. Pierwsze minuty to ataki gospodarzy, ale żadna z licznych okazji nie zakończyła się sukcesem. Goście nastawili się a grę z kontry i po jednej z nich nieoczekiwanie otworzyli wynik spotkania. Kluczowa dla losów spotkania miała sytuacja z 53 minuty, kiedy gracz z Polesia nieprzepisowo zatrzymał w polu karnym zawodnika gości. Za to przewinienie otrzymał czerwoną kartkę, a Opolanin po skutecznie egzekwowanej jedenastce powiększył prowadzenie. Od tego momentu goście przejęli inicjatywę i jeszcze dwukrotnie pokonali rywali. Ciekawie było również na trybunie, gdzie kibice Polesia przygotowali oprawę wzbogaconą racami.


































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz