T-Mobile Ekstraklasa - Podbeskidzie Bielsko - Biała - Zagłębie Lubin 1:0
Widzów: 3 000
Bramka: Ziajka (32)
Cena biletu: 30 zł
Sobota 5 rano, za oknem pogoda, która nie zachęca do niczego innego jak oddaniu się błogiemu lenistwu i spędzeniu kilku najbliższych godzin w ciepłym mieszkaniu. Ile razy w takim momencie po głowie kołatała się myśl żeby zrezygnować z wyjazdu. Nie tym razem. Po długim zimowym odpoczynku niemal jak na skrzydłach przemierzyłem drogę na dworzec Warszawa Centralna - miejsca najczęściej będącego początkiem moich podróży. Następne kilka godzin w pociągu, kolejne pokonane kilkaset kilometrów i jestem już na miejscu. Tym razem moim celem była Bielsko - Biała.
Po raz pierwszy w historii to ładne miasto ma swojego przedstawiciela w najwyższej piłkarskiej klasie rozgrywkowej. Podbeskidzie - bo o nim mowa - w swoim debiucie spisuje się nad wyraz dobrze, a w bezpośrednim starciu z "Góralami" pokonani z boiska schodziły tak znane marki jak Wisła, Legia czy Widzew.
W ostatnią sobotę lutego Podbeskidzie gościło lubińskie Zagłębie. Przy znanej z Janosika melodii sędzia wyprowadził na plac boju obie jedenastki a chwilę później rozpoczął zawody.
Od początku przewagę zdobyli gospodarze, jednak ich akcje kończyły sie daleko od bramki rywala. Kiedy Zagłębie zaczęło powoli dochodzić do głosu, Ziajka zamknął akcję i zdobył gola.
W drugiej połowie inicjatywę przejęli goście, którzy kompletnie nie mieli pomysłu na grę. Podbeskidzie w tej części meczu ograniczyło się do kontr - dwukrotnie na bramkę Zagłębia strzelał Patejuk a po uderzeniu Ziajki piłka trafiła w słupek.
"Idzie, idzie Podbeskidzie" często można było na stadionie usłyszeć ten okrzyk. Skazywany na pożarcie beniaminek, praktycznie pozbawiony "wielkich nazwisk" (jest najczęściej rezerwowy Adrian Sikora, który w obecnej formie jest cieniem dawnego zawodnika) niespodziewanie pnie się coraz wyżej w ligowej stawce. Czy obecne miejsce "Górali" to maksimum na co stać tą drużynę? Wyniki tegorocznej edycji polskiej ekstraklasy raczej nie pozwalają jednoznacznie odpowiedzieć na powyższe pytanie.
Wyrabianie kart szło sprawnie? Na meczu z Górnikiem tempo było tak "imponujące", że będąc na miejscu chyba ze trzy godziny przed meczem, ledwo zdążyłem wejść na sektor przed pierwszym gwizdkiem.
OdpowiedzUsuńByłem 1,5 godziny przed meczem i w kolejce do wyrobienia karty byłem drugi. Za mną stała jeszcze jedna osoba. Proces wyrabiania kart był dość szybki - góra 5 minut.
OdpowiedzUsuń