poniedziałek, 26 września 2011

1.FC Koeln - TSG 1899 Hoffenheim 2:0

25 września 2011 r. Kolonia
Bundesliga - 1.FC Koeln - TSG 1899 Hoffenheim 2:0
Widzów: 45 500
Bramki: Jajalo (20), Podolski (63)
Cena biletu: 51 euro
"Za marzenia słono płaci się" śpiewał Krzysztof Cugowski w jednym z przebojów Budki Suflera "Ratujmy co się da". Za dobre miejsce na ligowy mecz FC Koeln wybuliłem aż 51 euro - całe szczęście że w zamian dostałem całkiem ciekawy szpil.
W podstawowym składzie gospodarzy Sławek Peszko oraz Lukas Podolski, w rezerwie Adam Matuszczyk (ostatecznie zagrał końcowe 10 minut spotkania). Na trybunach skromna grupa kibiców "Wieśniaków", która nie miała szans "przekrzyczeć" miejscowych.
Od początku przeważało FC Koeln, szczególnie wyróżniał się Lukas Podolski, który jak najszybciej powinien przenieść się do mocniejszego klubu. To po jego akcji padła pierwsza bramka - idealnie wystawił piłkę Jajalo, który płaskim strzałem pokonał golkipera gości.
W pierwszej połowie spore niezadowolenie na trybunach wzbudził brak reakcji sędziego na rajd Peszki, który ostatecznie przewrócił się w polu karnym. Ogólnie Peszko rozegrał dobre zawody, kilkakrotnie szarpał po lewej flance ale zawodnikiem meczu był Podolski. To on zdobył drugą bramkę, z dużym spokojem wykorzystując doskonałe podanie po którym znalazł się sam na sam z bramkarzem.
W końcówce "Wieśniaki" częściej przebywali przy piłce ale nie potrafili przeprowadzić groźnej akcji.




















Fortuna Dusseldorf - Energie Cottbus 4:2

24 września 2011 r. Dusseldorf
2.Bundesliga - Fortuna Dusseldorf - Energie Cottbus 4:2
Widzów: 25 450
Bramki: Beister (4, 26), Rosler (17), Grimaldi (90) - Rangelor (52), Hunemeier (55)
Cena biletu: 29 euro
Dopiero w tym sezonie po raz pierwszy obejrzałem mecz u naszych zachodnich sąsiadów. Po ponad 12-godzinnej podróży pociągiem udało mi się dotrzeć do celu - stacji Dusseldorf Hbf.
Esprit Arena - obiekt na którym swoje mecze rozgrywa Fortuna Dusseldorf na zewnątrz w ogóle nie przypomina stadionu. Konstrukcja ze szkła i stali, obleczona siatką bardziej wygląda na budynek biurowy. Na szczęście w środku jest już dużo lepiej - ponad 50 tysięcy miejsc dla spragnionych emocji widzów.
Mecz zaczął się znakomicie dla gospodarzy - już w 4 minucie na tablicy nastąpiła pierwsza korekta wyniku. Spory w tym udział miał bramkarz Energie, który odbił piłkę w taki sposób, że Beister nie miał innego wyjścia jak umieścić ją w siatce.
Jeszcze przed przerwą piłkarze Fortuny dwukrotnie doprowadzili swoich fanów do euforii - obie bramki padły po katastrofalnych błędach defensywy gości.
Kiedy w pierwszej minucie drugiej odsłony spotkania czerwoną kartką został ukarany zawodnik gości pomyślałem, że w tym meczu emocje już się skończyły. Nic bardziej mylnego. W przeciągu kilku minut Energie dwukrotnie skarciło gospodarzy. Obie bramki padły po dośrodkowaniach z rzutu wolnego, wykonywanych niemal z tego samego miejsca.
Później mecz się zaostrzył - m.in. drugą czerwoną kartkę otrzymał gracz z Cottbusa.
W ostatniej akcji meczu Fortuna przeprowadziła kontrę, która zakończyła się zdobyciem bramki. Chwilę potem sędzia odgwizdał koniec ciekawych zawodów.












niedziela, 18 września 2011

Lublinianka - Wieniawa - Sparta Rejowiec Fabryczny 5:2

17 września 2011 r. Lublin
IV Liga Lubelska - Lublinianka - Wieniawa Lublin - Sparta Rejowiec Fabryczny 5:2
Widzów: ok.300
Bramki: Gołociński (19,47), Bielak (56), Sobiech (64), Sadowski (80) - Ziarkowski (38,90)
Cena biletu: 5 zł
Po zakończeniu poprzedniego sezonu borykająca się z ogromnymi problemami finansowymi Lublinianka połączyła się z grającą w tej samej klasie rozgrywkowej Wieniawą Lublin. Co ciekawe w rozmowach mających na celu dokonanie fuzji Lubliniankę reprezentowali jej kibice. Szczęśliwie udało się pokonać wszystkie trudności i klub, który po połączeniu składa się z dwóch członów nazw poprzednich zespołów, został zgłoszony do rozgrywek IV ligi. Funkcję trenera powierzono znanemu w lubelskim środowisku Markowi Sadowskiemu, a spośród najlepszych zawodników obu drużyn skompletowano kadrę zespołu. Od razu Lublinianka-Wieniawa urosła do rangi największego faworyta ligi.
W rozegranych sześciu kolejkach klub z Lublina zdobył komplet punktów, odnosząc kilka efektownych zwycięstw - szczególnie na uwagę zasługuje 12:1 ze Startem Krasnystaw.
Sparta również zanotowała dobry start - w pierwszych czterech meczach odniosła trzy zwycięstwa i remis na trudnym terenie w Łukowie. W piątej kolejce przyszła pora na porażkę z rezerwami Podlasia Biała Podlaska, a tydzień temu niespodziewanie straciła na własnym boisku dwa punkty remisując z bełżycką Unią 2:2.
Do stolicy województwa Sparta przyjechała bez swojego podstawowego bramkarza - Krzyśka Mazura, który po czerwonej kartce w Białej Podlasce został zawieszony na dwa spotkania.
Pierwsze minuty należały do faworyta spotkania - Lublinianki-Wieniawy. Z czasem gra się wyrównała i Sparta coraz śmielej zaczynała przeprowadzać akcje. W 19 minucie spotkania w ogromnym zamieszaniu obrońcy Sparty kilkakrotnie wybijali piłkę z linii bramkowej. Zupełnie nieoczekiwanie z pomocą Lublinianom przyszedł boczny sędzia, który zasygnalizował że po jednym strzale piłka całym obwodem przekroczyła linię bramkową. Decyzja była o tyle dziwna gdyż sędzia znajdował się kilka metrów od linii końcowej i nie mógł z tej pozycji dokładnie ocenic sytuacji.
Na szczęście utrata bramki nie podłamała Spartan, których akcje były coraz groźniejsze. Najpierw po strzale Gawdy piłka ląduje na poprzeczce a dobitka Ziarkowskiego minimalnie mija celu. Później nieprawidłowo w polu karnym zostaje zatrzymany Łukasz Kiejda ale głównego arbitra musiało w tym czasie oślepić słońce gdyż nie zdecydował się na podyktowanie ewidentnej "jedenastki". W końcu w 38 minucie ładnym strzałem głową "Ziaro" doprowadza do wyrównania stanu meczu.
Nie wiem o czym w przerwie myśleli zawodnicy Sparty gdyż na drugą odsłonę spotkania wyszli kompletnie rozkojarzeni. Już pierwsza akcja zakończyła się utratą bramki - niestety do jej zdobycia w znacznej mierze przyczynił się bramkarz Sparty. Dwie następne bramki dla gospodarzy również obciążają konto młodego golkipera. Piąty gol to prezent całego bloku defensywnego Spartan. W doliczonym czasie gry rozmiary porażki, po pięknym lobie, zmniejsza Jacek Ziarkowski.
W następną sobotę okazją do rehabilitacji dla Sparty będzie derbowy pojedynek w Rejowcu Fabrycznym ze Startem Krasnystaw.