II Liga Zachodnia - Ostrovia Ostrów Wielkopolski - Calisia Kalisz 1:3
Bramki: Wrzesiński (36) - Kimura (24), Kostow (47), Nnamani (76)
Widzów: 900
Cena biletu: 10 zł
Poloneza czas zacząć. Po blisko 4 miesięcznym rozbracie z piłką nożną (co prawda w tym czasie obejrzałem kilkadziesiąt meczy w TV, ale to nie to samo co na żywo), pora zobaczyć jakiś meczyk na "zielonej" trawce. Mimo wszystko w tym roku przerwa "zimowa" minęła mi szybko i nie stęskniłem się za meczami tak bardzo jak w latach ubiegłych - cóż kolejny dowód na to, że człowiek się starzeje. Razem z Jackiem postanowiliśmy ponownie udać się na derbowy mecz w II lidze zachodniej - tym razem padło na derby województwa wielkopolskiego. Dla mnie był to pierwszy mecz w tym roku, więc dobrze się stało ze podróż rozpoczęła się o w miarę sensownej porze - 7.45 z Warszawy Centralnej. O czasie dotarliśmy do Łodzi Kaliskiej, gdzie wkrótce mieliśmy kolejny pociąg - tym razem już do Ostrowa Wielkopolskiego. Zgodnie z planem byliśmy na miejscu i spokojnym krokiem udaliśmy się na stadion. Jak zapewniała strona internetowa Ostrovii na mecz przeznaczono 999 biletów, ale bez trudu nabyliśmy stosowne miejscówki (choć trzeba przyznać, że jedyna dostępna dla publiczności trybuna była tego dnia zapełniona niemal w całości). Z naszych wyliczeń wynikało, że ostatnie pięć meczy, które wspólnie oglądaliśmy zakończyły się remisami i zastanawialiśmy się czy tego dnia passa ta zostanie przełamana- zgodnie obstawialiśmy że przyczynić się do tego może jedna drużyna - Ostrovia. Mecz miał zupełnie odmienny przebieg - już od pierwszych minut gra toczyła się pod dyktando gości. Pierwszą okazję Calisia jednak nie wykorzystała - po rzucie karnym piłka trafiła w poprzeczkę. Do przerwy widniał jednak remis - oba zespoły zdobyły po jednym golu. Druga połowa to dominacja gości, przypieczętowana dwoma bramkami - bardzo ładną bramkę zdobył Nnamani - który po kilkudziesięciometrowym rajdzie ładnym lobem umieścił piłkę w bramce. Co do kibicowskich akcentów - odnotować można doping gospodarzy, jednak w pamięci bardziej utkwił mi w głowie jeden kibic Calisii - który kilka razy powtarzał, że jest z Kalisza i nie boi się kibiców Ostrovii. Drugie co zwróciło moją uwagę to trąbka jednego z kibiców - która wydawała dziwny dźwięk (coś jakby odgłos skrzypiących drzwi). Po meczu był czas na krótki spacer po mieście, a następnie punktualnie o czasie wróciliśmy pociągiem do Warszawy.
Jak dla mnie świetny wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń